Kumpelek!

Ta relacja zaczęła się dość niedawno. Może rok temu albo i dwa.

Na początku żaden z nas nie oczekiwał wiele. Obaj chcieliśmy jakoś wywiązać się ze swoich obowiązków.

Nie wchodzić sobie w drogę i nie uprzykrzać już dość skomplikowanego życia.

Żadna ze stron nie miała oczekiwań ani perspektyw.

On chyba wiedział o moim istnieniu. Ja zreflektowałem się, dopiero gdy pierwszy raz usłyszałem jego imię.

Wszystko dotychczas wyglądało dość przyzwoicie. Wszystko dzięki niej...

To ona pozwoliła nam spróbować. Pozwoliła się wspierać, ale i rozczarować.

W ostatnim czasie mogliśmy liczyć tylko na siebie. To obnażyło słabości. Zwłaszcza moje.

Ale...

On nie zgromił mnie spojrzeniem. Nie osądzał.

W pełnym skupieniu przezwyciężył opór spastycznego mięśnia. To nie lada wysiłek.

A po chwili podał rękę i pomógł wstać...


Nieco poetycko chciałem przedstawić obecne wakacje.

Spędzamy z synkiem wiele godzin w ciągu dnia. Bawimy się klockami, samochodami. Gramy w gry na komputerze.

A wszystkie te czynności są spowite wspaniałymi rozmowami. Mówimy sobie, jak bardzo się kochamy i jak nam na sobie zależy.

Z racji zmęczenia, które przecież szybko mnie dopada, często zaczynam być niesforny, niezgrabny a w końcu nieporadny.

I tu przychodzi mi z pomocą mój synek, który wie, że jest moim kumplem, a kumple przecież sobie pomagają...


W chorobie najważniejsze jest, by nie czuć samotności. A ona jest niestety nieodłączną częścią złego stanu zdrowia.

Przez pojawiające się ograniczenia coraz trudniej o relacje.

Dlatego jestem szczęściarzem, że mam wspaniałą rodzinę i syna, który nazywa mnie kumpelkiem