Co słychać Panie Łukaszu?
Już spieszę z odpowiedzią.
Ostatnie miesiące były przerwą na rozmyślania i akceptację kolejnych poziomów dotykającej mnie niepełnosprawności.
Nogi jeszcze bardziej sztywne. Świadomość braku działania coraz to nowych leków. Potrzeba przetrawienia nowego dla mnie stanu...
Nauka rozkładu sił w ciągu dnia, która zakończyła się sukcesem, była także wyzwaniem.
I teraz wracam. Trochę może odmieniony, ale na pewno niedraśnięty czy choćby lekko poturbowany.
Przyjąłem postawę pokorną wobec choroby. Jestem gotowy na kolejne ciosy.
Świadomość bycia w ciągłej walce nie pozwala mi się rozluźnić i na moment zapomnieć o przeciwniku.
Przeciwniku, do którego wciąż żywo się uśmiecham!😀
Schodząc z tej bitewnej retoryki chciałbym jeszcze wspomnieć o kilku przyziemnych rzeczach, które są od niedawna mocno obecne w moim życiu.
Dieta ketogeniczna.
Od dwóch miesięcy bez węglowodanów.
Rezultaty? Więcej energii w ciągu dnia. Na wczorajszym spacerze na wózku brak drżenia stóp. To zawsze było udręką. Zamiast cieszyć się jazdą, ja skupiałem się na poprawianiu spadających z podnóżka stóp.
Czekam na więcej pozytywów!😜