Urodziny
Minął kolejny rok.
Dzień urodzin to dla mnie dzień refleksji.
Mało już we mnie tych wspomnień z czasów świetności, czasów, w których toczyłem "zdrowe życie".
Kończę dziś trzydzieści osiem lat. Ze stwardnieniem rozsianym żyję dziewiętnaście lat, a dokładnie tyle samo żyłem w zdrowiu.
Więc od dziś każdy kolejny dzień jest na konto "życia w chorobie".
Z dzisiejszej perspektywy wspomnienia o uwielbianej przeze mnie koszykówce to raptem drobny wycinek z mojego życia.
Jeśli pierwsze niekorzystne diagnozy usłyszałem jako dziewiętnastolatek, a pierwsze objawy (podwójne widzenie) miałem w wieku piętnastu lat, to czas grania na moim najwyższym poziomie mógł trwać trzy lub cztery lata.
Naprawdę nie ma o czym mówić i do czego wracać.
Ale z tego sprawę zdałem sobie dopiero niedawno.
Pora zamknąć ten etap powrotu we wspomnieniach do "lepszej" wersji siebie.
A ten krótki wpis zakończę jednym, sto lat Panie Łukaszu!:)