Listopad

Jak ja nie lubię tego miesiąca.

Nie znoszę wręcz!

W tym czasie mam zawsze badania. Odwiedzam następujących specjalistów:

  • Neurolog
  • Okulista
  • Kardiolog
  • Dermatolog

Dodatkowo mam badanie rezonansem magnetycznym oraz pełen pakiet badań krwi.

Tak wygląda mój każdy listopad od niemalże osiemnastu lat.

Dlaczego nie lubię tych badań?

Ponieważ nie ma nic przyjemnego w chodzeniu po lekarzach i słuchaniu jakie to dolegliwości się posiada.

Dlaczego akurat listopad?

To właśnie w listopadzie zacząłem swój program lekowy. I badania muszą być powtarzane co rok.

Dlaczego akurat tacy specjaliści?

Ponieważ lek, który biorę, może dawać różne skutki uboczne i lepiej być pod stałą kontrolą lekarzy.

Dodatkowo potrzebuję asysty osób trzecich, bo sam na badania nie pojadę. I tu składam olbrzymie podziękowania dla wszystkich życzliwych mi osób! Fajnie, że jesteście!🤗

Ale, że z natury jestem pogodnym człowiekiem, to ten post również taki powinien być.

Przedstawiając powyższą listę badań nie mam na myśli narzekanie czy innego typu żalenie się.

Chcę tylko pokazać jak człowiek wiele potrafi znieść, jak umiejętnie dostosowuje się do nowych realiów.

Sam doskonale wiem, że nie jestem jakimś twardzielem, czy nie odczuwam niepokoju, np. wjeżdżając do wielkiej, ciasnej tuby, na kolejny rezonans.

Wiem jedynie, że jest w życiu wiele na pozór strasznych rzeczy, które człowiek jest w stanie z łatwością pokonać 🙂

Marihuana a spastyczność

Testujemy.

Z moją spastycznością w nogach jest coraz gorzej. Są one coraz bardziej sztywne. Dotychczas nie udało mi się znaleźć leku, który by choć trochę je rozluźnił.

Na ostatniej wizycie u lekarza przepisano mi Sativex. Lek na bazie marihuany, legalny i chyba jedynie na SM.

Lek ma postać areozolu do ust. Ma rozluźnić mięśnie. Biorę go od zaledwie kilku dni.

Nie wiążę z nim większych nadziei. Jestem świadomy, że nie za wiele rzeczy może mi jeszcze pomóc.

Chciałbym jedynie, żeby choć trochę mi ulżył.

Oczywiście jak to bywa z nierefundowanymi lekami, są drogie albo bardzo drogie.

Sativex kosztuje około 3000 zł za 30ml.

W internecie mało jest o nim opinii. Chyba mało jest ludzi, którzy go kupili.

Ja z pomocą najbliższych mogłem sobie na niego pozwolić.

Czy załamuje mnie kondycja mojego zdrowia?

Raczej nie, bardziej bawi. Naprawdę czasem bywa ze mną bardzo śmiesznie 😜

Przede wszystkim nie jestem w tym sam i to powoduje łatwiejsze przeżywanie choroby.

Choć moja żona twierdzi, że gdyby nie moje cechy szczególne, to już dawno bym dostał ... 😜

Dwa lata istnienia bloga!

To już dwa lata.

Gdy te kilka lat temu załoźyłem bloga, to byłem z siebie dumny i szczęśliwy.

Przede wszystkim mogłem zrzucić z siebie ten ciężar ukrywanej choroby i jednocześnie zrozumieć, że ja jej się wcale nie boję, bo nie jest taka straszna.

Mogłem powiedzieć całemu światu, co wspaniałego spotkało mnie w życiu. Przecież życie z nieuleczalną chorobą w całym swym okropieństwie może być jeszcze kolorowe i zabawne.

I dziś spoglądając w archiwum tego bloga zauważyłem jak wiele nie opowiedziałem, jak wiele ciekawych i śmiesnych historii zostało przeze mnie przemilczanych.

Dlatego składam pewne zobowiązane.

Co najmniej raz w miesiącu postaram się coś publikować.

A może i częśćiej 😜

Zachęcam do odwiedzania tego miejsca!