Co słychać Panie Łukaszu?

Już spieszę z odpowiedzią.

Ostatnie miesiące były przerwą na rozmyślania i akceptację kolejnych poziomów dotykającej mnie niepełnosprawności.

Nogi jeszcze bardziej sztywne. Świadomość braku działania coraz to nowych leków. Potrzeba przetrawienia nowego dla mnie stanu...

Nauka rozkładu sił w ciągu dnia, która zakończyła się sukcesem, była także wyzwaniem.

I teraz wracam. Trochę może odmieniony, ale na pewno niedraśnięty czy choćby lekko poturbowany.

Przyjąłem postawę pokorną wobec choroby. Jestem gotowy na kolejne ciosy.

Świadomość bycia w ciągłej walce nie pozwala mi się rozluźnić i na moment zapomnieć o przeciwniku.

Przeciwniku, do którego wciąż żywo się uśmiecham!😀

Schodząc z tej bitewnej retoryki chciałbym jeszcze wspomnieć o kilku przyziemnych rzeczach, które są od niedawna mocno obecne w moim życiu.

Dieta ketogeniczna.

Od dwóch miesięcy bez węglowodanów.

Rezultaty? Więcej energii w ciągu dnia. Na wczorajszym spacerze na wózku brak drżenia stóp. To zawsze było udręką. Zamiast cieszyć się jazdą, ja skupiałem się na poprawianiu spadających z podnóżka stóp.

Czekam na więcej pozytywów!😜

Ego

Wygórowane i to bardzo.

Kiedyś usłyszałem takie słowa o ludziach chorych - oni lubią na siebie zwracać uwagę.

Nie wiem, czy to prawda. Nie chcę nikogo obrażać ani generalizować.

W mojej opinii ja sam chyba zatraciłem się w mojej chorobie i próbowałem uwypuklić ten problem również w oczach innych osób. Często bardzo mi bliskich.

Uwypuklić czasem do przesady. Bo to moje jest najważniejsze. W końcu to ja jestem chory. To mnie się należy największa uwaga.

Taka optyka, trochę z góry, rodzi wiele sporów i problemów. Niepotrzebnych, bezsensownych.

Nie mam usprawiedliwienia na swoje postępowanie. Mam w zwyczaju wszystkich, których obrażam, zawsze przeprosić i przyznać się do winy.

Tak postępowałem i tym razem. Używam czasu przeszłego, bo trochę czuję, że to już za mną i nie dam się już zawładnąć takiemu egocentryzmowi.

Nie wiem, jak długo to trwało. Wiem, że dopiero niedawno się spostrzegłem.

Ta krótka i szczera refleksja niech będzie przestrogą dla innych chorych, czy aby naszymi chorobami nie próbujemy za bardzo obciążyć inne osoby wokół nas.

Wiem, że mimo wszystko to bardzo trudne. Przecież podświadomie chcemy się trochę podzielić swoim cierpieniem.

To przykre, wiem, ale chyba jednak prawdziwe.